Komentarze: 1
Czasem zatracam się w sobie...w tobie...w życiu...
Zachłystuję się tym co mnie otacza...tym co mnie boli, cieszy, rani..
Tonę w głębi informacji, w potoku wartkich słów..wyrzucanych czasem całkiem bezmyślnie, ot tak..Duszę się nawałem spraw, które do mnie..u mnie..przy mnie..za mnie...
..Ehh...tak trudno patrzeć na wszystko z dystansu...brać pewne sprawy na looz..zwłaszcza, jesli dotyczą one tego, co teraz.. Tego co aktualne, ważne..
...Myślałam, że wszystko co złe już za mną...Minęło bezpowrotnie, zostawiając za sobą tylko nieznaczny powiew gryzącego dymu...
Dymu przeszłości..
Jednak to życie dyktuje nam nasz scenariusz...Chwilami wydaje mi się, że człowiek jako istota jest tylko pionkiem z tej całej grze..W tej maszynie, gdzie ludzie pełnią nieznaczną funkcję trybików...
Tu kłania mi się Orwell i jego upiorne wizje utopii..:)
...tak kocham życie...każdą jego czastkę...Zapach wiosennych kwiatów i biel zimowego puchu...jesienną nostalgię i letnią beztroskę...Chciałabym móc wysysać z niego wszystkie soki..korzystać jak najwięcej..utwierdzić się w przekonaniu, że jest ono moją jedyną i bezcenną wartością...Carpe diem..
...Puste słowa...bo do tej idylli wkrada się zalążek śmierci...najpierw cicho..stapa nieśmiało...czycha na dalszy bieg wydarzeń...
..Życie nigdy nie jest jako jedność...samo w sobie nie istnieje...Nabiera wagi dopiero w zestawieniu z jego odwiecznym sojusznikiem - smiercią..Dopiero wtedy dostrzega się jego cenę...Nie ma życia bez wizji śmierci i nie ma śmierci bez życia..Logiczne ale w pewnych sytuacjach jakże okrutne i banalne zarazem...
...Ktoś kiedyś napisał, że Bóg wkłada nam na plecy tyle ziarenek ile zdołamy unieść i ani jednego ziarenka więcej...Skoro tak..to czy jestem w stanie poradzić sobie ze wszystkim? Nawet ze sprawami, które nie należą do świata życia?
Zbyt dużo analizy...
Nie mogę pogodzić się z tym, że tak szybko przemija czas...przemija świat..
Przemija to, do czego sie przyzwyczaiłam, co wzięłam za swoje..
..Jak to jest, że jedna krótka chwila może przekreslać całą dotychczasową egzystencję...Jest człowiek...ale już go nie ma...Przepadł...
..."Zostały po nim buty i telefon głuchy.." - Jan twardowski...
Życie jest krętą drogą, która niezmiennie prowadzi nas do śmierci...
Tylko...czemu dla niekórych śmierć przychodzi tak wcześnie?
..Boję się śmierci...Zbyt mocno przywiązałam się do życia..
Boję się śmierci...świadomości, że odeszłam zbyt szybko..że tyle spraw pozostawiłam niedokończonych...że tyle planów sie nie ziściło..że tylu ludzi zostawiłam bez pożegnania...że tylu bliskich cierpi...
...Boję się śmierci...być może dlatego, że tak kocham życie....
Sytuacje podbramkowe dają ludziom świadomość. Ludziom zabieganym, dla których życie jest wiecznym wyzwaniem, ludziom aktywnym, którzy chcą przeżyc jak najmocniej każdy dzień, ludziom ambitnym, którzy mają tysiące planów i i alternatyw na przyszłość, ludziom wrażliwym, którzy kochają z całego serca...Ludziom takim jak ja...
...Swiadomość przemijania...jak czerwona kartka...jak ostrzeżenie...jak alarm...
"Wzruszenie to czasu przemijanie
Był dom ale już go nie ma(...)
Chłopiec co wyznał miłość i zginął na wojnie
Tak kochał, że z urwanym nosem umierał spokojnie
Szczęście - to czasu przemijanie
nam też zniknąć trzeba"
Boję się tego co przede mną...tego co mnie czeka..co przyniesie mi przyszłość..Boję się o to, co tak dla mnie drogie..Boję się o to , co moge stracić...Mój lęk jest odzewem...Odzewem na alarm śmieci...